Z okazji rocznicy daty o którą wszyscy dziś się będą kłócić, przypomnijmy parę niewygodnych faktów <wontek>👇

"Umowa okrągłostołowa" - a jakże, była. Tylko że nie polegała na tym, co próbują nam wmówić partie, których dzisiejsi członkowie kiedyś przy tym stole siedzieli.
Jej warunki były następujące: PZPR zostaje przy władzy (65% miejsc w Sejmie); "Solidarność" staje się legalną opozycją, reprezentowaną w Sejmie - i niczym więcej.
Cała opowieść że przy OS (lub pod nim) komuniści "oddali władzę za bezkarność" jest bzdurą. Oni ją mieli zachować.
"S" zakładała, że komuniści będą rządzić kolejne 4 lata i że dopiero wtedy skompromitują się ostatecznie i przegrają wybory w 1993 (te miały być już całkiem wolne).
Prezydentem miał zostać Jaruzelski. Cały kształt prezydentury zapisany w noweli kwietniowej był robiony pod niego.
Nb ta prezydentura nie miała nic wspólnego z trójpodziałem władzy: Jaruzelski miał być nadzorcą Sejmu i rządu, władnym zablokować każdą ustawę i władnym rozwiązać Sejm wg własnego widzimisię. Również ten wybrany w 1993 (dlatego kadencja prezydencka miała wynosić 6 lat)
Takie rozwiązanie było w przekonaniu komunistów "bezpiecznikiem" na wypadek gdyby "S" te wybory w 1993 jednak wygrała. Ale zakładali że nie wygra, bo liczyli że uda im się w końcu reforma gospodarcza, która rozładuje napięcie społeczne i w ten sposób obniży poparcie dla "S".
OS nie był również żadnym "mądrym kompromisem, który pozwolił uniknąć rozlewu krwi". Żaden rozlew krwi nie wchodził w grę, społeczeństwo było zbyt wyczerpane zaś struktury siłowe zaczynały się już ustawiać pod nową, rzeczywistość i w głowie miały spółeczki, a nie pałowanie.
Krótko, mówiąc, OS jak wiele tymczasowych kompromisów politycznych był zakładem o dalszy przebieg wydarzeń. Ale zakładem opartym o całkowicie jawne ustalenie, że władza nadal należeć będzie do PZPR a lud w tej kwestii będzie mógł coś powiedzieć dopiero 4 lata później, w 1993.
Taka umowa była racjonalna z punktu widzenia obu stron i, co do zasady, została zaaprobowana przez aktywną politycznie część społeczeństwa (czyli przez ok połowę Polaków, bo reszta miała to w dupie). "S" zakładała, że jako opozycja przez 4 lata zdestabilizuje reżim do końca.
Reżim zakładał, że uzyska legitymizację i poparcie społeczeństwa dla bolesnej reformy gospodarczej, której kosztami społecznymi obciąży "S" i dzięki temu utrzyma się przy władzy również po 1993, tyle że w zmienionej, zdemokratyzowanej formule.
4 czerwca okazał się przełomowy, ponieważ wybory ujawniły skalę delegitymizacji PZPR której nikt się nie spodziewał (ani oni sami, ani "S"). Okazało się, że można mieć czołgi i większość w Sejmie, ale nie da się utworzyć rządu jeżeli większość społeczeństwa jest temu przeciwna.
I wtedy - ale dopiero wtedy, nie przy Okrągłym Stole - nastąpił moment, kiedy "S" mogła "wziąć władzę". A "S" zawiodła, ponieważ tej okazji nie wykorzystała. Dlatego 4 czerwca nie nadaje się na symbol. Jest zwycięstwem nad reżimem, bo wyniki wyborów zepchnęły PZPR do narożnika
Ale jest też klęską, gdyż elity "S" zrobiły wszystko, żeby PZPR z tego narożnika wyciągnąć. Żeby zrealizować scenariusz ustalony przy OS, mimo że przestał być aktualny. Tymczasem, aby dobić komunistów nie trzeba było wcale robić rewolucji (której "S", poniekąd słusznie się bała)
Wystarczyło zablokować listę krajową (która przepadła w I turze) i nie wybierać Generała na prezydenta. Inny prezydent miał możliwość, wykorzystując ZSL i SD oraz wewnętrzne pęknięcia w łonie PZPR stworzyć rząd bez Kiszczaka i bez Siwickiego.
Cały dziwaczny okres niby-PRL, niby-RP pomiędzy lipcem 1989 a grudniem 1990 można było przeskoczyć. Dlaczego tak się nie stało - to już nie należy do tego wątku. Ale jeśli coś świętujemy 4 czerwca to jedynie stracone szanse. Bardzo polskie święto, btw.
You can follow @EasyRid04682094.
Tip: mention @twtextapp on a Twitter thread with the keyword “unroll” to get a link to it.

Latest Threads Unrolled:

By continuing to use the site, you are consenting to the use of cookies as explained in our Cookie Policy to improve your experience.